Przyznaję, że misja opuncja, czyli inaczej figa indyjska, a jeszcze piękniej brzmiąca po włosku fico d'india, stanowiła dla mnie niemałe wyzwanie. Ten meksykański owoc, uważany przez Azteków za święty dar, pochodzący z kaktusa, nie przypomina swym smakiem niczego, co do tej pory było mi znane. Dowiedziałam się, że wcale nie jest podobna do herbatek z dodatkiem tejże rośliny, nie smakuje też jak figa zwyczajna, niewiele ma zresztą z nią wspólnego.
Dojrzały owoc jest karminowy w środku, jego ziarenka nie są jadalne, jeśli jednak szkoda Ci ich wyrzucać przyrządź z nich maskę do twarzy - opuncja używana jest w kosmetyce, jako składnik kremów nawilżających. Próbując figi indyjskiej, spodziewałam się intensywnego, kwaśnosłodkiego smaku, jednakże ku mojemu rozczarowaniu poczułam jedynie delikatny, mdławy smak, przeobrażający się w smutek i rozczarowanie. Być może to wina importu jeszcze niedojrzałych owoców, być może opuncja taka już jest i taka pozostać musi.
Niemniej jednak nie pozwoliłam jej odejść w zapomnienie, z żalem i powątpiewaniem zabrałam się za obieranie i krojenie owocu. Wydłubanie miąższu nie było możliwe - obraną całość włożyłam więc do blendera i zmiksowałam. Przecedziłam w sitku i uzyskałam wspaniały nektar w kolorze tycjanu.
Całość podgotowałam na niewielkim ogniu w towarzystwie dwóch suszonych śliwek i dwóch łyżek cukru.
Po zagotowaniu zdjęłam z ognia, dosypałam łyżkę galaretki agrestowej, oraz dwie łyżeczki żelatyny. Przelałam do szklanki i pozwoliłam zsiąść się galaretce.
Zapewniam, że taka opuncja JEST cudowna.
*Proporcje na trzy opuncje
Popularne posty...
-
Na tegorocznym sweet expo znaleźć można było najrozmaitsze cuda. Nie ma co pisać, zdecydowanie trzeba przeżyć, zobaczyć i... spróbować! :) ...
-
Przyznaję, że misja opuncja, czyli inaczej figa indyjska, a jeszcze piękniej brzmiąca po włosku fico d'india, stanowiła dla mnie niemałe...
-
Czyli kurczak w cudownym balsamicznym sosie w towarzystwie barbecue. W tej potrawie niezwykle istotna jest równowaga smaków. Słodycz to bar...
też kupiłam ten owoc ostatnio. na przecisnęłam miąż przez praskę i powstał "koktajil" o na prawdę intrygującym smaku ;)
OdpowiedzUsuńW Grecji opuncja dojrzewa w lutym (pomarańcze na ulicach także), w Atenach najwięcej jest opuncji na zboczach góry Lykavitos. Zerwałem, obrałem palcami i zjadłem: amarantowe palce, amarantowe wargi (a' la Joker z "Batmana") i miliony igiełek w skórze dłoni i palców. Smak przepyszny, wart wszystkich cierpień. Nazbierałem z kilogram i przywiozłem do Warszawy, będzie z nich (i dzikich pomarańczy) nalewka. Sposób na kolce z opuncji (jeżeli się nie włożyło rękawiczek z PCV, bo przez skórę i tkaninę przechodzą): oskrobać ostrym nożem. Sposób na kolce i obieranie: nabić na widelec i opalić nad płomieniem - kolce się spalą a skórka schodzi łatwiej.
UsuńI też miał taki kolor? U mnie każda opuncja miała inny miąższ - rubinowy, pomarańczowy i limonkowy! :)
OdpowiedzUsuńhm..jeszcze nie jadłam takich fig. Zawsze kupuję te suszone;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Ka.
Wow, nigdy nie próbowałam opuncji. I dzięki Tobie poznałam nowy kolor - tycjan;)
OdpowiedzUsuńtego owocu jeszcze nie jadłam :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńAle gdzie można je dostać?:(
OdpowiedzUsuńNigdy o czym takim nie słyszałam;D
OdpowiedzUsuń